Nie wiem

Gdy na początku rozmyślałem o tym, co i jak miałoby się znaleźć na stronie internetowej, olśniło mnie, że na każdej tego typu stronie zawsze znajdziemy przyciski typu „Kup”, „Kup teraz”, „Zamów”, a nie ma nigdy alternatywnych opcji w rodzaju „Nie kupuję” czy też „Nie wiem”. A ja chciałbym takie przyciski znaleźć, mieć taki komfort wyboru. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, a do kompletu, by wachlarz rozszerzyć jeszcze bardziej, dodałem też „Za darmo” – choć długo nie miałem pomysłu, jak w ogóle coś takiego rozwiązać. W każdym razie dla mnie samego najważniejszy z tych przycisków jest właśnie ten „Nie wiem”. Oczyma wyobraźni widzę teraz ten słynny, czerwony przycisk w Białym Domu i taki sam na Kremlu, i pytam sam siebie: może przydałby się tam obok drugi szary guzik „Nie wiem”. Nierzadko zauważam też, że ludzie nie lubią, gdy na ich pytanie odpowiadam „nie wiem”. I czasem się nawet irytują. A że taki guzik rzeczywiście przydałby się światu, pokazuje jakże mało znana historia, jak Stanisław Jewgrafowicz Pietrow nie wiedząc, co się dzieje, złamał zasady i uratował świat przed wojną nuklearną.

A myślę, że nie wiedzieć to dobry stan; pozostawia otwartymi wszystkie możliwości, które zamyka powiedzenie „ja wiem”. Na moją prośbę o recenzje skierowaną do znajomych i przyjaciół, którzy zechcieli przeczytać książkę przed jej publikacją, otrzymałem od jednego z nich spontaniczny, żywiołowy i długi mail (podkreślenie jest ostrzeżeniem, że jest długi). Po przeczytaniu poprosiłem go, bym mógł w tym miejscu opublikować mail w całości, bez żadnych cięć, korekt i cenzury. (Jedynie dla lepszej przejrzystości sformatowałem kursywą dwa cytaty z Biblii). I ku mojemu zaskoczeniu, po przemyśleniu sprawy, on się zgodził! Więc jeszcze raz, Danielu, dzięki!

To eksperyment. I jestem ciekaw, co o tym myślisz – możesz mi napisać (na bibliaareinkarnacja na gmailu). Jakoś intuicyjnie czuję, że może to wszystko mieć jakiś swój dziwny sens. A oto mail:

Ciężko mi oderwać nasze rozmowy i relację od książki – bo to mi się łączy ze sobą. Czytałem ją ostatni raz mniej więcej 2 lata temu, więc na świeżo nie jestem. Napiszę Ci parę słów, a potem sobie zredagujesz do swoich potrzeb.

Taka dygresja na sam początek:

Ostatnio sobie słuchałem starego testamentu, Bóg mówił, że jakaś ustawa jest na wieki. Nie pamiętam, czy to w książce przeczytałem, czy o tym rozmawialiśmy, ale na pewno od Ciebie to podłapałem – i uderzyła mnie refleksja na jakie wieki 😀 czy na zawsze? W końcu wydają się te ustawy nie obowiązywać, czy może na kilka wieków?

Jeśli chodzi o biblię, to po lekturze książki sobie przeczytałem inne artykuły argumentujące za reinkarnacją, było to o tyle ciekawe, że w książce nie umieszczałeś takich najbanalniejszych i najbardziej znanych argumentów za reinkarnacją, a ja ich nie znałem wcześniej – na przykład czemu uczniowie Jezusa się zapytali o ślepego – czy on zgrzeszył czy jego rodzice, że jest niewidomy od urodzenia.

Ja osobiście przyjmuję do wiadomości, że możemy żyć przez kilka wcieleń. Nie miałem żadnych doświadczeń, nie zobaczyłem kim byłem dawniej, więc sobie za to ręki nie dam uciąć, ale uznaję, że coś takiego może istnieć.

Pamiętam jednak doskonale, jak strasznie obciążające było przyjmowanie standardowego zestawu wierzeń chrześcijańskich – że garstka ludzi będzie miała przez wieczność bardzo dobrze, a reszta będzie przez wieczność torturowana, palona żywcem etc.

Miało to też na mnie taki efekt psychologiczny, że się izolowałem od innych ludzi, tych co nie wierzą tak jak powinni. Nie z poczucia wyższości, ale z ogromnego smutku, że to wszystko tak wygląda, a ja niewiele z tym mogę zrobić. Z drugiej strony po moich doświadczeniach w kościołach ewangelicznych, uznałem, że do nich po prostu nie pasuję, że mnie wkurwiają ludzie tam, że nie będę udawał, żeby się dostosować do grupy. Co mnie zostawiło w dosyć trudnym położeniu, że w zasadzie to tylko z ludźmi związanymi z odwykiem* miałem jako taki kontakt, i nawet do dzisiaj większość najlepszych moich znajomych jakoś jest z tym podcastem powiązana.

Nie chciałem jednak wierzyć w nieprawdę tylko po to, żeby się poczuć dobrze. Na początku 2018 roku zmarła moja babka i stwierdziłem wtedy wprost, napisałem sobie długi tekst dla samego siebie o tym, że życie większości ludzi nie ma żadnego sensu – ich życie tutaj to cierpienie, a po ich śmierci będzie im jeszcze gorzej.

W czasie czytania Biblii uderzył mnie jeden paradoks, nawet pod koniec lutego w 2018 roku na grupie odwykowej napisałem spory tekst o moich rozważaniach na ten temat.

1 Zachęcam więc przede wszystkim, aby zanoszone były prośby, modlitwy, wstawiennictwa i dziękczynienia za wszystkich ludzi; 2 Za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne, z całą pobożnością i uczciwością. 3 Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Boga, naszego Zbawiciela; 4 Który chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.” 1 Tym 2:1-4

7 Nie wszyscy też przez to, że są potomstwem Abrahama, są dziećmi, ale jest powiedziane: W Izaaku będzie nazwane twoje potomstwo. 8 To znaczy, że nie dzieci ciała są dziećmi Bożymi, lecz dzieci obietnicy są uznane za potomstwo. 9 Takie bowiem jest słowo obietnicy: O tym właśnie czasie przyjdę, a Sara będzie miała syna. 10 A nie tylko to, ale i Rebeka, gdy poczęła z jednego mężczyzny, naszego ojca Izaaka; 11 Gdy dzieci jeszcze się nie urodziły i nie zrobiły nic dobrego ani złego, aby zgodnie z wybraniem rwało postanowienie Boga, nie z uczynków, ale z tego, który powołuje; 12 Powiedziano jej, że starszy będzie służył młodszemu; 13 Jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, ale Ezawa znienawidziłem. 14 Cóż więc powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Nie daj Boże! 15 Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. 16 A więc nie zależy to od tego, który chce, ani od tego, który zabiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. 17 Pismo bowiem mówi do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie swoją moc i żeby moje imię było głoszone po całej ziemi. 18 A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym. 19 Ale mi powiesz: Dlaczego więc jeszcze oskarża? Któż bowiem sprzeciwił się jego woli? 20 Człowieku! Kimże ty jesteś, że prowadzisz spór z Bogiem? Czy naczynie gliniane może powiedzieć do tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś? 21 Czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły zrobić jedno naczynie do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego? 22 A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i dać poznać swoją moc, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przygotowane na zniszczenie. Rz 9:7-22

I w tekście na grupie zadałem między innymi to pytanie:

„Całość sprowadza się do pytania: czego chce Bóg? Jaki jest Bóg? Czy to nie jest po prostu sprzeczne, że chce, żeby wszyscy doszli do poznania prawdy i byli zbawieni, a z drugiej strony tworzy ludzi do tego, żeby ich ukarać albo zniszczyć?”

Poznaliśmy się w czerwcu/lipcu na weselu Martina, zaczęliśmy rozmawiać i wtedy uznałem, że reinkarnacja mogłaby być odpowiedzią na ten dylemat. Że jedni rzeczywiście mogą mieć przejebane przez życie, ale to nie jest ich ostateczny koniec, ale tylko etap.

Nasze rozmowy i książka były częścią procesu dochodzenia do następujących wniosków:

– nie musi mnie ogarniać ogromny smutek przez los ludzki, nie muszę się od nich izolować

– to nie ja jestem odpowiedzialny za zbawianie ludzi

– nawet jak ktoś ma mierne życie to wcale nie musi oznaczać, że jego ostateczny koniec będzie również pełen cierpienia

– bardzo dużo rzeczy jest niepewnych – na pewno bardzo wielu rzeczy nie wiem, bo mogłem przez wiele lat wierzyć w wizję, która jest potencjalnie nieprawdziwa.

– biblia nie jest łatwa do czytania – ma w sobie wiele paradoksów. W twojej książce opisałeś np. kwestię słów Pawła, że człowiek żyje raz a potem sąd i z drugiej strony jak pisał o dwóch śmierciach.

– chrześcijanie też wielu rzeczy mogą nie wiedzieć – a jeśli z pewnością siebie twierdzą, że coś wiedzą, to mogą pierdolić głupoty

– nie muszę się identyfikować z tą grupą ludzi, mogę o sobie mówić, że nie jestem chrześcijaninem

– jeśli zdefiniujemy chrześcijanina w taki sposób, że bierzemy całą grupę chrześcijan ewangelicznych i wyciągamy najbardziej popularne wierzenia, postawy, mentalność

– w głowie sobie łączyłem, zestawiałem w jedno Boga i wierzenia chrześcijan. Wiele sytuacji w kościołach wywoływało u mnie uczucie żenady. Wstydziłem się mówić o Bogu, bo sobie wyobrażałem, że będę musiał usprawiedliwiać żenujące zachowania. A dzisiaj mogę powiedzieć – to nie jestem ja. Miałem kryzys tożsamości, który się rozwiązał.

Teraz jak to piszę, to mam ochotę ją jeszcze raz przeczytać. Zrobić sobie notatki, wyciągnąć samą esencję, wszystkie ciekawe argumenty zebrać do jak najbardziej minimalistycznej formy, żeby łatwo było je zapamiętać. Jak ją pierwszy raz czytałem, byłem zaintrygowany, temat mnie mocno ciekawił, a czytało się dobrze.

Myślę, że jedna rzecz może jednak mieć ambiwalentny wpływ na słuchaczy, tak jak miała na mnie – fabuła. Z jednej strony po dwóch latach od przeczytania ją pamiętam – wypadek i bezrobocie podmiotu lirycznego, spotkanie ze starą właścicielką kamienicy, zatrudnienie pana żula do pomocy w rozbiórce pieca, redagowanie, przeglądanie starych listów. Z drugiej strony na początku wierzyłem, że to jest prawda, że ta historia rzeczywiście Ci się przytrafiła, dopóki pierwszy raz nie porozmawialiśmy o tym.

Daniel Kozak, programista           

Mowa jest o stronie odwyk.com (Odwyk o Bogu, po ludzku).